Oczywiście piloci są najbardziej obiektywni i kompetentni świadkowie wszelkich wydarzeń mających miejsce na niebie. W czasach drugiego Podczas II wojny światowej często widzieli latające dziwne obiekty trudne trajektorie. Wojna się skończyła, a tajemnicze przedmioty, zwane następnie UFO, nadal spadały na pole widok lotników. Stało się to w Polsce.
Zdjęcie z otwartych źródeł
Co znalazł radar?
W 1955 r. Uczestniczyły jednostki Sił Powietrznych i Obrony Powietrznej Wojska Polskiego ćwiczenia armii krajów Układu Warszawskiego. O dziwne incydent podczas tych ćwiczeń emerytowany pułkownik Kazimierz Lizakovsky poinformował innego pułkownika, byłego dowódcę Pierwszego pułk myśliwski „Warszawa” Ryszard Grundman, o którym mówił incydent ten napisał w swojej książce „Polscy piloci i UFO” wraz z dziennikarzem i ufologiem Bronisławem Rzhepetskiy i wydany w Kraków w 1999 roku.
Oto, co powiedział Lizakovsky:
„Pewnego wieczoru, po nalocie na wroga warunkowego, było wytchnienie. Następnie dowodziłem porucznikiem stacja radarowa na terenie Warszawy. Po północy my pomimo wytchnienia pełnili pełnię sił bojowych. Operator spojrzał na ekran radaru, aby nie przegapić sygnału pojawienie się celu powietrznego. Byłem w pobliżu i od czasu do czasu spojrzał na ekran. Od czasu do czasu pojawiały się pulsacje na ekranie – to samoloty cywilne latały w ich korytarzach powietrznych.
O 00:40 zadzwonił telefon. Oficer obrony powietrznej na służbie wydał rozkaz o wzmocnieniu nadzoru nad sektorem północno-zachodnim obszary widokowe. Operator i ja zaczęliśmy patrzeć na ekran, który pozostał pusty. Zamówiłem przejście na zakres 400 kilometry. Regularne obroty anteny i … Jest! Na ekranie migały dwa impulsy, wskazując na pojawienie się dwóch cele powietrzne w Zatoce Gdańskiej. Obiekty latają kursem 90 °. A oto pierwsza niespodzianka: poruszają się niesamowicie prędkość: 2300 kilometrów na godzinę!
Na początku myślałem, że to pomyłka. W tamtych czasach nie jeden w kraju świata nie było samolotów, z którymi mógłby latać przy takich prędkościach. Ustalono wysokość celów: 20 000 metrów. Jest niemożliwe!
Byłem jednak pewien, że stacja działa i przekazałem dokładne dane. Obiekty znajdowały się w odległości 35-40 kilometrów i kontynuował lot pod kątem 90 °, a kiedy już znajdowali się nad terytorium Litwa skręciła i oparła się o 180 °. I to nie była kolej na zakręcie obiekty zdawały się rozwijać w miejscu, nowa trajektoria wyniósł poprzedni kąt prosty. I to z prędkością 2300 kilometrów na godzinę! Z taką prędkością i na tej samej wysokości UFO leciały na południe nie zniknął z ekranu lokalizatora gdzieś w obwodzie lwowskim.
Kiedy mówiłem o tym, co stało się z inżynierem z inżynierii radiowej Dowódca sił powietrznych potwierdził to w 1955 r statki powietrzne o takich cechach jak pokazywane obiekty na ekranie lokalizatora, nie istniały. Więc co zaobserwowaliśmy na ekranie lokalizatora? ”
Ryszard Grundman. Ramka z wywiadu wideo
Zdjęcie z otwartych źródeł
Spotkania na nocnym niebie
W styczniu 1959 r. W trzech numerach gazety „Wieczór nad morzem” Esej dziennikarza Andrzeja Trepki „Flying Saucers Over Polska? ”. Materiały rozmów z oficerami lotniczymi posłużyły jako materiał część mieści się w pobliżu Poznania. Jeden z rozmówców Dziennikarz był pilotem pierwszej klasy, kapitanem Soberei. Oto jest historia.
„Wieczorem 29 września 1958 r. Jesteśmy wolni od cła piloci widzieli z ziemi świecący cel poruszający się wzdłuż firmament z południa na północ. Leciała na małej wysokości z prędkość poddźwiękowa. Okazało się, że w tym momencie w tym w strefie powietrznej nie wykonano żadnych lotów, a ponadto światło emitowane przez cel nie przypominało bocznych świateł samolotu. Zamówiono pilotów w powietrzu na sąsiednich obszarach przechwycić cel. Ale nikomu nie udało się złapać tego UFO: tajemniczego obiekt opuścił prześladowców w kierunku północnym.
Piloci biorący udział w pościgu opisali kształt i rozmiar UFO na różne sposoby. Ale to zrozumiałe, ponieważ piloci z różnych krajów odległości i pod różnymi kątami. My, obserwując UFO z ziemi, zdecydował, że jest to kula o średnicy dziesięciu metrów.
Dzień później, wykonując nocny lot treningowy, znów zobaczyłem na niebie obiekt świecący jasnym pomarańczowo-czerwonym światłem. Stałem się ścigaj UFO, minęłem barierę dźwiękową i ścigałem około dwóch minut za nim, nie mogąc się do niego zbliżyć, ale nie nadążając. A wtedy cel nagle zgasł.
Następnej nocy, gdy byłem w powietrzu, widziałem jeszcze trzy razy świecące UFO.
Później, omawiając te wydarzenia z kolegami, wszyscy się zgodziliśmy opinia, że widzieli na niebie coś nieznanego i tajemniczego. Ja sam nie jestem Mogę zaoferować to, czego nie widziałem rozsądnego wyjaśnienia. Bycie pilot z dużym doświadczeniem, twierdzę, że potem się zdarzyło obserwować nieznane i bardzo dziwne obiekty na niebie. ”
Zdjęcie z otwartych źródeł
Powietrzny „potwór” nad wodami przybrzeżnymi
Zebranie materiałów do przyszłej książki, Ryszard Grundman w 1985 roku otrzymał od pułkownika Jerzego Topolinsky’ego, zastępcy dowódcy jedna z jednostek lotniczych, kopia raportu kapitana Zbigniew Slap. Oto skrócony tekst tego raportu.
„… 07/06/1983, wykonując obowiązki bojowe w samolocie TS-11, dostałem rozkaz, by lecieć, aby przechwycić cel powietrzny. Moje obserwatorem był porucznik Marek Yatsevich. Lecieliśmy na wysokości 100 metrów w kierunku morza i zgodnie z zadaniem lotu powinny oddal się od linii brzegowej w odległości 50 kilometrów.
Kiedy ponownie skontaktowałem się ze stanowiskiem dowodzenia, to otrzymałem instrukcje, aby położyć się na nowym kursie. Zgodnie ze zmienionymi misja lotnicza, kontynuowaliśmy latanie nad morzem ze wspinaczką, aż osiągnęli znak 4000 metrów. Manewrowaliśmy na tym wysokość, gdy obserwator zgłosił, że widzi cel na tle wody powierzchnia. W tym momencie nie widziałem celu, więc mu go przekazałem kontrola maszyny i rozkazała doprowadzić ją do celu. Wkrótce my spadł do 3000 metrów, a od strony naszego portu widziałem dziwnie wyglądający obiekt latający wzdłuż linii brzegowej.
Przejąłem kontrolę i zgłosiłem to do stanowiska dowodzenia cel został odkryty i zamierzam się do niego zbliżyć, aby go zidentyfikować. Zbliżając się do obiektu w odległości około 300 metrów, transmitowałem w radiu opis jego wyglądu. Zostało zaokrąglone oba końce cylindra o długości około sześciu metrów i średnicy dwóch metrów. Na jego powierzchni nie było upierzenia, znaków identyfikacyjnych również nieobecny. Nie było śladów silniki lub urządzenia wydechowe, pętla nie sięgała po przedmiot produkty spalania. Jego powierzchnia była czarna w promieniach słońce świeciło jak niebieska stalowa broń.
Kiedy obiekt znajdował się w odległości dwustu metrów, nagle się odwrócił 180 “i poleciał bliżej nas, pozostając na tej samej wysokości z naszej prawej burty. Aby uniknąć możliwego kolizji, przeniosłem samolot na stromy spadek. W tym samym czasie ja poprosił o pozwolenie na użycie broni wojskowej. Aby nie oddalić się od celu, musiałem ostro skręcić. On chwila od wielkiego przeciążenia pociemniała w moich oczach iw tym moment obiekt nagle opuścił, co zmusiło mnie wykonać nową turę.
Obiekt znów znalazł się w naszym polu widzenia, ale zwiększył prędkość i zaczął przechodzić na emeryturę. Nasza prędkość wynosiła 500 kilometrów na godzinę, ale cel pozostawiając nas z prędkością około 800 kilometrów na godzinę.
Po oddaleniu się na znaczną odległość obiekt zaczął działać manewry, aby, jak rozumiem, doprowadzić nas do końca. Z moimi manewrami Próbowałem temu zapobiec. Podczas naszego wspólnego nagle manewrując przedmiotem wykonał ostry zakręt i szybko zbliżyliśmy się do nas. Znowu musiałem położyć się stromy zakręt ze spadkiem, po którym nasz kontakt wzrokowy cel został utracony. Dopiero w tej chwili otrzymałem pozwolenie polecenie użycia broni. Ale przyszło za późno cel zniknął. W tym obszarze wykonaliśmy jeszcze kilka manewrów, próbuje znaleźć cel ponownie, ale bezskutecznie. Paliwo było włączone koniec, więc musieliśmy wrócić do bazy ”.
Zamiast epilogu
Być może na szczęście pozwoleniem na użycie broni jest kapitan Chusta-lek otrzymała zbyt późno i nie została wypuszczona. Jest informacja, że w Bałtyku w takim przypadku piloci (choć nie użyto polskiej, ale sowieckiej broni, odwróciła się katastrofa.
Polski magazyn Esotera za marzec 1984 r. Opublikował wiadomość o tragedii, która wybuchła 26 sierpnia 1983 r. na niebie w tajemnicy Sowiecka baza morska w pobliżu litewskiego miasta Ventspils. Wychowano sześć myśliwców typu MiG, aby przechwycić kulę UFO lecące wzdłuż wybrzeża z małą prędkością na wysokości 3000 metrów.
Kiedy stało się jasne, że przechwytuje obiekt i wymusza go lądowanie się nie powiedzie, polecenie wydało rozkaz: „Cel zniszczyć! ”. Przechwytywacze były uzbrojone w pociski termiczne głowice naprowadzające. W momencie wystrzelenia rakiet eksplodowały pod nimi skrzydła samolotów i zamiast celu pozostawionego nietkniętego, pięć z sześciu MiG zostało zniszczonych.
Vadim Ilyin
Samoloty rakietowe w czasie wojny w Polsce