Zdjęcie z otwartych źródeł
W amerykańskim mieście Palmetto na Florydzie niesamowite wydarzenie. Wiele osób wie o tym na południu Stanów Zjednoczonych Stany z dala od dużych miast można znaleźć dziko aligatory, jednak te niebezpieczne drapieżniki są niezwykle rzadkie do ludzi. Jednak w ostatnią niedzielę dwudziestego dziewiątego Maj, niesamowity gad postanowił przejść przez boisko Pole golfowe Buffalo Creek, przerażające wielu urlopowiczów.
56-letni zapalony golfista Charles Helms tradycyjnie spędziłem dzień wolny, wkładając piłki do dziur na zielonym polu nagle pojawił się ogromny krokodyl, którego długość od nosa do czubek ogona miał około pięciu metrów. Drapieżnik powoli i szedł swobodnie po trawie, jakby to miejsce było jego naturalne środowisko. Hełmy i jego towarzysze natychmiast chwycili telefony komórkowe i zaczął strzelać do niesamowitego gada wideo.
Aligator zachowywał się spokojnie
„To największy aligator, jaki kiedykolwiek widziałem – komentuje jego post Charles. – Panie, on musi być stopami piętnaście długości. Golfista zasugerował, że to czyjaś psota, a przed nim są dwie osoby w stroju krokodyla, jednak to, na pewno nie tak. Zwierzę ważące wyraźnie ponad trzysta kilogramy, wygląda zupełnie realnie, a jednocześnie nic edycja wideo nie wchodzi w rachubę od gigantycznego drapieżnika co najmniej dziesięć osób widziało tego dnia.
„Stań obok niego dla porównania” – zażartował Helms. jego przyjaciel Dave, który również miał obsesję na punkcie chwytania nieproszony gość przed kamerą. Aligator zniknął po minucie najbliższy stok, a Charles przestał filmować. Następnie on powiedział mediom, że krokodyl jest jak jakiś rodzaj przerażający dinozaur z filmu „Park Jurajski”. Missisipi aligatory zwykle unikają ludzi i wolą tego nie robić zbliżyć się do nich. Jeśli jednak wpędzisz takie zwierzę w kąt, to ono na pewno cię zaatakuje “, – podzielił się swoim wiedza golfisty.
Jednak aligator bał się miłośników golfa
Pracownik Buffalo Creek, Wendy Scofield, przyznała się do spotkania ten krokodyl wcześniej. Według kobiety pojawia się gad tu okresowo jednak nikogo nie dotyka i prawie nigdy przyciąga wzrok graczy. To uznanie spotkało się z gwałtownym wzrostem krytycy. Pracownica pola golfowego została oskarżona o zaniedbanie bezczynności. „Ten potwór musi coś zjeść, prawda? I na pewno je nie myszy z żabami. To niesamowite, jak nikt nie został ranny ”- zadeklarował jeden z bywalców terytorium sportowego.
Po tym incydencie właściciele Buffalo Creek złożyli wniosek pomoc w lokalnej usłudze dzikiej przyrody. Jednak lokalizacja pięciometrowego aligatora jest wciąż nieznana. Blisko do rozległy las z kilkoma stawy, a specjaliści muszą je czesać lub czekać, dopóki drapieżnik nie zbliży się do ludzi.