Zdjęcie z otwarte źródła
Kto nie zna tego rytuału ślubnego, który sam nie krzyczał „gorzko” państwo młodzi? Ci dzisiaj w przestrzeni poradzieckiej może nawet nie znaleziono.
Tymczasem, jak zapewnia naukowiec i pisarz Władimir Szemszuk, jest ich wielu który poświęcił lata studiowania różnych rosyjskich tradycji, krzycząc na ślub musi być po prostu „słodki”, a nie „gorzki”. I posyp drobnostką przed stopami pary młodej nie stoi. W przeciwnym razie ich życie będzie gorzkie, a biedne – małostkowe. To też niemożliwe mówi Shemshuk, kradnąc pannę młodą, jak to oznaczało starożytności, które prędzej czy później zabiorą swoją żonę.
Prawdziwe wesela (i nie tylko weselne), z goryczą pisarz pisze, że zostały zniszczone przez bolszewików na początku przeszłości stulecia, zniszczone w celu zasadzenia w umysłach ludzi zupełnie innych kultura czci i kultu władz, strach i nienawiść.
Pomimo tych prześladowań niektóre rytuały powróciły do życia, ale z jakiegoś powodu były zniekształcone, ponieważ ich prawdziwi przewoźnicy nie był już żywy. Tak więc w ZSRR zwyczajowo krzyczono do pana młodego i „Gorzko” zamiast „słodko” pannie młodej wrzucić drobiazg pod stopy młodych i powierzają rosyjskiemu duchowi o wiele więcej, zupełnie obco rytuały ślubne.
Co więcej, naukowiec twierdzi, że wielu z nich uważa nawet za nowoczesne interpretacje. Na przykład to samo słowo „gorzki”, które nie wpasowuje się w umysły normalnej osoby – po co tego pragnąć młody? Zaczęli więc dodawać, że na stole było gorzkie wino głównie wódka i powinna być słodzona pocałuj pannę młodą …
Życie