Badacz Joseph Nut z Centrum Lotów Kosmicznych NASA w Greenbelt wydał bardzo niepokojące i nieoczekiwane oświadczenie. Jego zdaniem komety stanowią poważne zagrożenie dla naszej planety, dlatego zarówno naukowcy, jak i politycy od dawna musieli myśleć o ochronie Ziemi przed tymi obiektami kosmicznymi.
„Z jakiegoś powodu ludzie z odpowiednich służb, którzy są zainteresowani ochroną naszej planety, w dużej mierze zignorowali zagrożenie ze strony komet” – powiedział Nut podczas konferencji prasowej w poniedziałek (12 grudnia) na dorocznej jesiennej sesji Amerykańskiej Unii Geofizycznej. (AGU).
Jego zdaniem głównym powodem nieuwzględnienia tego problemu jest zrozumienie, że niełatwo jest zapobiec spadaniu komet na powierzchnię Ziemi ze względu na praktyczną niemożność śledzenia inwazji na atmosferę naszej planety przez te stosunkowo małe ciała lodowe. Jednocześnie jednak Nut podkreślił, że staranne przygotowanie się do takich wydarzeń pozwoli uniknąć niepożądanych konsekwencji.
Naukowiec zauważył, że odpowiadające im usługi koncentrują się przede wszystkim na polowaniu na asteroidy, co jest zrozumiałe: po pierwsze, są one znacznie częstsze w kosmosie bliskim Ziemi niż komety, a zatem stanowią większość potencjalnie niebezpiecznych ciał niebieskich, a po drugie jest ich wiele. łatwiejsze do wykrycia i śledzenia niż komety, biorąc pod uwagę ich orbitę i rozmiary podobne do Ziemi.
Z drugiej strony komety spędzają większość swojego życia w ciemnych głębinach zewnętrznego regionu Układu Słonecznego, co znacznie zmniejsza szanse astronomów na ich szybkie wykrycie. Na przykład słynna kometa Halleya okrąża Słońce tylko raz na 75 lat.
„Większość komet pojawia się znikąd” – powiedział Nuth przed konferencją prasową. Jako przykład podał kometę Siding Spring, obiekt o szerokości około 0,5 kilometra, który został odkryty w styczniu 2013 roku i który zaledwie 22 miesiące później, w październiku 2014 roku, przeleciał blisko Marsa w odległości zaledwie 140 000 km od powierzchni Czerwonej Planety. .
Naukowiec podkreślił, że element zaskoczenia w przypadku komet jest znacznie wyższy niż w przypadku asteroid, z których większość została już odkryta. Co więcej, podczas gdy przeciętnie asteroidy, które spadły i są w stanie spaść na Ziemię, poruszają się z prędkością około 71940 km / h, to prędkość spadających komet może być ponad dwukrotnie większa (prędkość przelotu bocznicy w październiku 2014 roku wynosiła 200 000 km / h), co znacznie zwiększa skalę katastrofalnych skutków.
W rezultacie Joseph Nuth wystąpił z bardzo konkretną propozycją – stworzyć dwa typy statków kosmicznych „Interceptor” i „Observer” i umieścić je na Ziemi do czasu pojawienia się potencjalnego zagrożenia. W przypadku wykrycia komety, obserwator zostanie natychmiast wystrzelony w jej kierunku, którego głównym celem będzie zidentyfikowanie realności wychodzącego zagrożenia. Jeśli potencjalne zagrożenie zostanie potwierdzone, przyjdzie kolej na przechwytywacz, który zostanie wystrzelony, aby zmienić trajektorię komety za pomocą ładunku jądrowego.
Naukowiec zauważył, że zdolność przenoszenia bomby atomowej na pokładzie „Interceptora” jest niezbędna nie tylko do zwalczania komet, ale także do zapobiegania niebezpieczeństwu ze strony innych ciał kosmicznych, takich jak asteroidy.
„Mówimy o znacznej ilości pieniędzy” – podsumował Nut. „Żądanie NASA może wynieść kilkaset milionów dolarów za jeden z tych pojazdów. Nie jestem politykiem i nie mam żadnego związku z administracją NASA, jestem tylko naukowcem. Dlatego możesz potraktować moje wystąpienie jako poradę naukową ”.