Zdjęcie z otwartych źródeł Pierwszy w Meksyku, w stolicy stanu Durango Maj, podczas obchodów Święta Pracy, niezwykłe, prawie fantastyczny przypadek, choć nieco zmięty w końcu ceremonia podnoszenia flag i samo święto.
I tak się stało, że podmuch silnego wiatru podniósł giganta sztandar o wymiarach pół metra na dwadzieścia osiem, i ten z końcem przypadkowo (lub mistycznie nie przypadek) zaczepił się o broń wojskową żołnierz i dosłownie podniósł go w powietrze jak spadochron.
Wznoszący się około czternastu do piętnastu nad ziemią metrów, trzydziestopięcioletni żołnierz nie mógł nic zrobić, jak tylko złapiesz dłonie w sztandarze i spędzisz chwilę w środku w powietrzu. Potem wiatr ucichł na jego nieszczęście, a mężczyzna praktycznie spadł z wysokości pięciopiętrowego budynku na ziemię i złamał nogę.
Jak napisała lokalna gazeta Azteca Noticias, ucieczka serwisant był krótkotrwały, ale bardzo imponujący, a następnie wszyscy obecni w maju oglądali tonące serca wakacje. Natychmiast zapewniono żołnierzowi pomoc medyczną, którą on otrzymał pilnie wysłany do szpitala. Wakacje trwały, ale prawie minęło już pod znakiem tego dziwnego incydentu, dlatego ludzie mówili o nim więcej, a nie o tym, dlaczego zebrani na tę uroczystość.
Rzeczywiście, los gra człowieka i człowieka leci na fladze, czyli jak skacze spadochron z samolotu. Po prostu nie wie, jak wylądować jak kot …