Kwestie równości w kosmosie zostały ponownie podkreślone po tym, jak amerykańska firma Moon Express w piątek 13 stycznia ogłosiła, że posiada wszystkie niezbędne zasoby do wylądowania łazika księżycowego na powierzchni naturalnego satelity Ziemi.
Przedstawiciele firmy zapewniają, że operacja zostanie przeprowadzona w ramach projektu jednoczącego kilka innych zespołów walczących o nagrodę Lunar X od Google, wielką, której głównym celem jest pomoc prywatnym firmom kosmicznym w eksploracji Księżyca. W ten sposób scenariusz komercyjnej eksploatacji Księżyca i innych ciał niebieskich staje się bardziej realistyczny, a międzynarodowa dyskusja na temat prawnych konsekwencji takich działań staje się kamieniem węgielnym.
Google obiecuje zapłacić 20 milionów dolarów pierwszej firmie, która wykona trzy zadania: wyląduje statkiem kosmicznym na Księżycu, pokonuje 500 metrów po jego powierzchni i przesyła wideo w wysokiej rozdzielczości z powrotem na Ziemię. W tym samym czasie uczestnik, który zajął drugie miejsce w konkursie, otrzyma 5 mln dolarów, a główna trudność polega na tym, że misję trzeba zakończyć do końca 2017 roku, biorąc pod uwagę wyłącznie środki prywatne.
Jednym z pięciu oferentów jest Moon Express, który w sierpniu 2016 r. Stał się pierwszą prywatną firmą, która otrzymała zezwolenie rządu Stanów Zjednoczonych na prowadzenie działalności poza orbitą okołoziemską. Według Boba Richardsa, CEO i współzałożyciela firmy, Moon Express ma dziś wszystkie zasoby, których potrzebuje, aby zostać zwycięzcą tego konkursu. Co więcej, firma podpisała kontrakt z amerykańskim koncernem lotniczym Rocket Lab, który planuje rozpocząć testy startów na początku tego roku.
W szczególności ambicje Moon Express wykraczają poza nagrody pieniężne Google. Jeśli ich misja przebiegnie zgodnie z planem, statek kosmiczny MX-1 przewiezie ładunek, którego nie ma na liście sprzętu wymaganego do spełnienia wymagań Google.
„Przewidujemy długoterminowe operacje na Księżycu i wysyłanie cennych zasobów, metali i skał z satelity na Ziemię” – powiedział w oświadczeniu współzałożyciel i prezes firmy Naveen Jain.
Jednak wraz ze wzrostem liczby takich oświadczeń oddźwięk w społeczeństwie również dojrzewa – czy rząd USA jest upoważniony do samodzielnego zatwierdzania takich misji i kto faktycznie jest właścicielem przestrzeni? Według ONZ wszyscy i nikt. Traktat kosmiczny z 1966 r. Zawiera podstawowe zasady rządzące pozaziemskimi działaniami państw. Jednymi z głównych są zakaz używania broni w kosmosie i prowadzenia działań w kosmosie na rzecz całej ludzkości.
Ale rząd USA ma nieco inny punkt widzenia i w 2015 roku niezależnie przyjął ustawę o konkurencyjności komercyjnych startów kosmicznych w celu rozwoju prywatnych firm, takich jak Moon Express, Planetary Resources, SpaceX i kilka innych prywatnych przedsiębiorstw kosmicznych. Prawo daje prawo do wydobywania minerałów na Księżycu i asteroidach, dając firmom prawo do posiadania i sprzedaży zasobów wydobytych z obiektów kosmicznych, ale nie samych obiektów. Wielu planetologów było oburzonych i zaczęło mówić o tym, że takie podejście jest sprzeczne nie tylko z duchem, ale także z literą Traktatu o przestrzeni kosmicznej.
Eksperci są przekonani, że im więcej prywatnych firm zaangażuje się w walkę o przestrzeń kosmiczną, tym będzie rosło zapotrzebowanie na bardziej niezawodne ramy prawne. W oczekiwaniu na to kilka uniwersytetów oferuje już programy z zakresu prawa kosmicznego. W międzyczasie Moon Express i jego konkurenci w X Prize kontynuują wyścig kosmiczny, tworzą nowoczesne środki obcej inteligencji i rozwoju.
„Teraz mamy wolne ręce i możemy wypłynąć naszym statkiem na ósmy kontynent Ziemi zwany Księżycem, aby zdobyć nową wiedzę i zasoby, aby rozszerzyć sferę ekonomiczną z korzyścią dla całej ludzkości” – podsumował Richards.